Wielki boom związany z nieruchomościami powoli ustał. Nie oznacza to, że nagle ceny mocno zeszły w dół.
Niestety tutaj nie ma na to, co liczyć. W większych miastach jak Warszawa czy Kraków ceny za metr kwadratowy są na poziomie dziewięciu tysięcy złotych. Dla przeciętnego obywatela naszego kraju, który zarabia połowę średniej krajowej to cena z kosmosu. Można oczywiście zaciągnąć kredyt na zakup domu czy mieszkania, ale trzeba też mieć, z czego go spłacać, a to wcale nie jest takie proste. Był taki czas, że ceny mieszkań zaczęły maleć, ale teraz się to zmienia. Powodem takiego stanu rzeczy jest brak mieszkań. W dużych miastach inwestycji jest dużo, ale małe miasta mają się cały czas źle. Tam brakuje mieszkań, a to podnosi ceny. To oznacza, że można pojechać do małego miasta, a zapłacić za mieszkanie jak w stolicy. Takie przypadku niestety nie są odosobnione. Ludzie w pewnym momencie sami nie wiedzą ile mają brać za mieszkanie. W małych miastach, jeśli mieszkanie zaczyna być droższe od postawienia domu to popyt się gwałtownie zmniejsza.
Są oczywiście osoby, które marzą o mieszkaniu, ale większość osób weźmie kredyt na dom.
Rząd buduje mieszkania, ale jest ich zdecydowanie za mało. Jeszcze daleka droga do normalności. Obecnie można taniej kupić mieszkanie w Hiszpanii czy w Niemczech niż w Polsce. Jeśli porównamy zarobki to jasno wychodzi, że coś jest nie tak jak trzeba. Rynek nieruchomości w pewnym momencie będzie musiała wrócić do normalnych cen, ale kto chce te ceny obniżać? Sami byśmy też nie chcieli stracić na swoim mieszkaniu, dlatego cieszymy się, że tyle wszystko kosztuje. Oczywiście inaczej sytuacja wygląda, jeśli mamy zamiar kupić mieszkanie czy dom. Wtedy złorzeczymy, bo trzeba dużego kredytu, żeby udało się to sfinansować. Ludzie, którzy nie mają innego wyjścia kupują nieruchomości, ale pozostali zdecydowanie czekają na lepsze czasy. Czy nastąpią? Niektóre osoby czekają od ostatniego wielkiego kryzysu w 2008 roku na obniżki cen i się jeszcze nie doczekały.